Takeshi
Administrator
Dołączył: 14 Sty 2007
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice City
|
Wysłany: Pon 14:26, 15 Sty 2007 Temat postu: b-daman |
|
|
Niespodzieanie szybki zachód słonca nad głowami turystów zwiedzających to piękne, jednakże niewielkie miasto, które znajduje się w centrum naszej ojczyzny.
Ludzie śpieszacy się zrobić zakupy, nie zauważający kilmatu dziecięcych B-Dawalk. Starsza pani siedzaca na parkowej ławeczce, która ukradkiem zerkała na grające w B-Damany dzieci.
Pusto, monotonna atmosfera przegoniła ludzi do domu.
Zostali tylko oni:
Rekuta, który gra Złotym Armagedonem [kombinacja Słonecznej Fali z Kobaltowym Płomieniem]
Mimi, która gra kombinacją Łuków ze wszystkich systemów
i Kain, który gra Czarnym Rycerzem, połaczony z innymi B-Damanami, jednak ta kombinacja do dziś pozostała tajemnicą.
-Hej, masz ochotę na B-Dawalkę złamasie? -opryskliwie parsknął śmiechem Kain do swojego odwiecznego nibyprzyjaciela, jednak w głebi serca wiedział, że go nienawidzi. Od samego poznania nieustannie drwi z niego, ośmiesza, jednak naiwny Rekuta nie rozpoznał jego zamiarów.
-Dobrze.- powiedzia wyjątkowo spokojnie jego wróg. Po czym usiadł na krawężniku obok jego przyjaciółki Mimi.
Nie odzywał się do nikogo, jednak sam po cichu myślał:
"to nie fair, dlaczego on ciągle wygrywa
jestem silny,
pokonam Kaina,
jestem silny,
pokonam go!"
-I co? Masz jeszcze w ogole ze mną jakieś szanse?
Ten twój B-dagrat jest dla mnie za słaby, tak samo jak ty.
Z resztą o czym tu mowa skoro ty w życiu nie wygrałeś z nikim żadnej B-Dawalki. Jesteś obelgą dla całego B-Daświata..
-Milcz!- wrzeszczał rozgniewany Rekuta
Ciemnowłosy chłopak wstał, przewrócił stół do gry i z nutką ironii powiedział:
-To Ty, ty jesteś marny. Liczysz na łatwą wygraną? To nie będzie takie proste jak sobie wymyśliłeś! Byłeś, ty... - to mówiąc uronił łzę.
Jednak szybko otrząsnął się, wstał gotowy do walki, niezależnie od wyniku.
Więc..
-B-Dafire! krzyknęli chórem chłopcy.
Kein czekał na pierwszy ruch Rekuty, który myślał o tej samej strategii co jego przeciwnik.
Zniecierpliwiony Kein wystrzelił pierwszy. Jego B-Dakula była zaskaująca powolna. W połowie stołu zatrzymała się, spudłowała i uderzyła o kant stołu. Zdziwiony Rekuta był pewny siebie, zaraz!
Z kuli Keina wyskoczyła szybkomknąca metalowa mini kula! To był bardzo celny strzał, wporst w zapadkę Rekuty. Jednak zwinny gracz zdążył uniknąć tego zdumiewającego ataku.
Drugi ruch należał do Rekuty. Wystrzelił 3 B-Dakule, które tworzyły dziwną, nieznaną do tej pory Keinowi kombinację.
Kule w drodze przez ułożyły się w miecz.
-To atak Gold Sword, co o nim myslisz?
Zdyszany Kain miał bardzo mało siły. Po cichu szepnął:
-Świee-tny, jąkając sie z braku sił.
Kain powtórzył atakt przeciwnika, użył do tego swoich tajemniczych kul, które najprawdopodobniej podarował mu je ktoś z Przymierza Cienia.
-I jak cieniasie, masz dość sił żeby odeprzeć ten atak?- wrzeszczał próbując wyprowadzić z równowagi Rekutę, Kein.
-Nie-e-e!- krzyczała Mimi z całych sił!
-Kiedyś byliście przyjaciółmi, teraz jesteście wrogami. Wasze B-Dawalki nie toczą się na zasadzie naszych reguł! Nie pamiętacie jak razem uczyliśmy się grać? Jak budowaliśmy naszą arenę? Przecież ni o to chodzi w B-dagrze! Jako wspólna drużyna mamy się wspierać, nie nienawidzić!
Nikt z nich nie miał tyle odwagi żeby sprzeciwić się temu co powiedziała ich wspólna przyjaciółka. Obydwoje rozumieli, że tworzą zespół.
-Zgoda bracie? zwrócił się do Rekuty pierwszy raz od kilku miesięcy tak taktownie..
-Zgoda!
Chłopcy podali sobie ręce, obiecali że nie będą się wiecej kłócić o wyniki B-dagier.
Mimi zaproponowała chłopcom dokończenie pojedynku. Wspólnie poszli po trzech innych B-Dagraczy i zagrali pojedynek w trzyosobowych drużynach.
Na końcu księgi od tamtej kłopotliwej dla przyjaciół sytuacji widnieje napis;
Prawdziwy B-Dagracz:
nie zależy mu na wyniku gry, lecz na tym co dokonał poczas niej;
wierzy w swojego przeciwnika tak samo jak w siebie, zależy mu na wyższym poziomie gry, nie na wygranej.
Szanuje innych B-dagraczy, nawet tych którzy są nowicjuszami, bo uczeń moze przerosnąć mistrza.
Następnego dnia w rodzinnym mieście przyjaciół panował spokój.
Wszyscy B-Dagracze zebrali się przed MOR [Miejskim Ośrodkiem Rozrywki], w którym odbywał się coroczyny turniej walk B-Daman.
Gracze niecierpliwie patrzyli na zegarek. Na twarzy każdego z nich wyryto niepokój i strach przed niewiadomą siłą przecwnika.
Po niezmiernie długich oczekiwaniach odsłonięto kurtynę na scenie. Pojawił się tam Vincent Icland, niegdyś niestrudzony dziennikarz zawodów, który pare dobrych lat temu odszedł na emeryturę.
-Witam was wszystkich moi drodzy!- powiedział z politowaniem
-Znajdujecie się w jednym z najbardziej pożądanych miejsc w całym B-Daściecie, tu odbyły się pierwsze zawody, tu! - wskazał palcem na niewielką salę, przy czym wyszczerzył zęby tak, jakby chciał zareklamować nową pastę do zębów.
-Proszę o kolejność walk- to mówiąc po raz pierwszy uspokoił swój irytujący ton.
-Jako pierwsi zmie--e-e-erzą się:
Nastało kilka sekund niepewności. W umyśle każdego z graczy rozgrywała się teraz wojna, wojna z samym sobą.
Nagle niespodziewany ryk komentatora:
-Yoshua ii.. Rekuta!
W drugim pojedynku zmierzą się:
Garry i Wehna, zaś w trzeciej turze
Mimi i Erion.
Jako ostatni będą się pojedynkowac Kein i Galash!
B-Daplansza wysunęła się w podziemi. Była bardzo dziwna, nikt do tj pory nie miał okazji zagrac na niej. Miała około dwa i pół metra, lecz wyjątkiem była jej stabilność.
-Ojoj, plansza się rusza!- sprytnie zauważył malutki chłopczyk z widowni
-Tak, kochani! To jedyna taka B-Daplansza w historii! I jak widzicie znowu jesteśmy wielcy, znów przejdziemy do histori, ale...
-Cicho!- zgodnie rzucili mu gracze
-Dobrze, już dobrze.. Niech zacznie się pierwszy pojedynek!- burknął do mikrofonu oburzony Vincent.
-Hej Yoshua, miło cię spotkać!
-E.. Cześć Rekuta.
-Mam nadziję, że bedziesz godnym przeciwnikiem, więc?!
-B-Dafire!- zgodnie krzyknęli chłopcy
W równym czasię gracze ustawili stoje B-Damnay na planszy;
Rekuta swojego ulubionego Złotego Armagedona, zaś
Joshua Trhigusta, jego udoskolonegą Smoczą Wichurę, której dodał system B-Dardzienia, przez długi czas upragniony oraz masę dodatków od mocy.
-Co to?- pytali naprzemian widzowie
-To mój nowy B-Daman. Nazwałem go Trhigust, jest oparty na systemie B-Dardzienia.- zaczął przechwalać się Yoshua, który po cichu szpanował przed innymi.
-Ok, więc grasz czy się poddajesz? Już wymiękasz, a podobno jesteś lepszy? Ha. Wiedziałem..
-Nie gadaj! Gramy. - rzucił pewny siebie Joshua.
-Ok chłopcy, więc uruchamiam arenę.
Arena zaczęła rzucać się raz na prawo, to zas na lewo. Było to bardzo dezorientujące.
-Uważajcie na siebie!- powiedział Vincent, to co niby miało dodać otuchy graczom.
Pierwszy strzał należał do Yoshuy, miał zamiar popisać się Atakiem Szerszenia, który polaga na wystrzeleniu pięciu kul. Jego kule w powietrzu łączą się i tworzą wielki mur, co ułatwia obronę i bardzo silny atak. Jednak jego kule nie zdążyły dolecieć nawet do połowy areny, zatrzymały się, po czym wróciły spowrotem do swojego właściciela.
Yoshua zaczął mruczeć do siebie pod nosem:
"Jak to możliwe,
co ja źle zrobiłem!?
Włożyłem w ten atak całą moją siłę!
Przecież mój B-Daman jest niepokonany!'
-Ej, ty niepokonany, długo masz zamiar użalać się nas swoją miernotą?- powiedział naśladująć ironię Kaina, Rekuta.
- Nie poddam się!- krzyknął
Po czym dokonał tego samego co porzednim razem, wystrzelił pięć kul, jednak sytuacja pozostała bez zmian.
-Nieee! mówił przez łzy Yoshua
-Nie wziąłem ze sobą B-Dakuli! przy czym starannie przeglądał kieszenie w poszukiwaniu choć jednej!
-W takim razie mam zwycięzce, jest nim Rekuta!
-Nie chcę wygrywać przez szczęście, pokażę na co mnie stać.
W tej chwili stół uniósł się do góry w stronę Rekuty, wykorzystał swoją dobrą sytuację, wystrzelił.
Jego kula mknęła z nieograniczoną prędkością, uderzyła w sam środek zapadki Yoshuy.
B-Daman przeciwnika pozostał w dwóch częściach na stole, sam gracz leżał na ziemi.
-Lekarza!- krzyczał zaniepokojony Rekuta
"Co ja najlepszego zrobiłem,
był załamany, mogłem odłożyć walkę na później!"
-Nie przejmuj się! Zrobiłeś to co należy, wygrałeś w otwarcej walce, w uczciwym pojedynku!
W tej samej chwili Yoshua wstał, wytarł łzy i podszedł do Rekuty.
-Gratuluję bracie!
-Masz wielką walkę ducha, jesteś świetnym B-Dagraczem!
-Bardzo Ci dziękuję! Mam nadzieję, że zmierzę się kiedyś z tobą, dziś miałeś zły dzień, ja zaś lepszy, następnym razem wygrasz ty!
Nastała cisza. Spośród ciszy milczenia z tła wyłonił się niepokój.’
Takie słowa cisną się teraz na usta wszystkich tam zgromadzonych, lecz nikt się nie odzywa, czemu? Czyżby ich słowa po raz kolejny umilkły pośród prawdziwej przyjaźni?
Zniecierpliwieni B-Dagracze, jak i zarówno podziwiająca ich widownia nie mogła się doczekać kolejnych zmagań graczy. Siedzieli w ciszy, nikt nie miał nic do powiedzenia, aż w końcu odezwał się jeden
-Tematy im się wyczerpały? – po czym został wypchnięty z sali, nie godny był siedzieć pośród zgromadzonych tu ludzi, dobrze znających magię słowa „przyjaźń”.
Po długim czasie oczekiwania na salę wtargnął rozdrażniony, co do tej pory mu się nigdy nie przydarzyło- Vincent. Jego wejście do końca uzupełniały głośne wiwaty tutaj zgromadzonych.
-Co on sobie myśli, on wtargnął tu wściekły, podczas kiedy my, ci którzy fundują mu tą jego szopkę czekają już kilka godzin!?- ryknął rozdrażniony radny tutejszego miasta.
-Bardzo przepraszam za swoje zdenerwowanie…
-O, to mi się podoba- przerwał mu, po czym parsknął śmiechem radny, dodając tym samym idiotyczno-ironicznego klimatu, który udzielał się wszystkim od kilku godzin.
-Więc, jak wszystkim wiadomo coś jest nie tak, dyrekcja Pionkowskiego Centrum B-Daman długo zastanawiała się, o co dokładnie chodzi. Jak wiecie moi drodzy.. Ekhem?. ta runda się nie odbędzie!
-Co?- kolejny ryk niezadowolenia widowni do końca dobił komentatora.
-To, ale gdyby ktoś uprzejmy i równie kulturalny jak ja mi nie przerwał, to byłoby już wszystko jasne..
Jeden z graczy ćwierćfinałowych został zdyskwalifikowany, drugi, jego przeciwnik z powodu celowo wyrządzonych uszkodzeń B-Damana odszedł z turnieju.
- Celowo wyrządzonych uszkodzeń? - spytała głośno widownia
-Tak, dobrze usłyszeliście. Przeciwnik uszkodził pierścień gracza delikatnie nadłamując go, co było niewidoczne. Lecz przy kontroli stanu B-Damana wykryto uszkodzenie. Pytaliśmy się Wehny, jak sama mówi zakładała nowy pierścień na turniej, a nagranie kamery w punkcie badawczym potwierdziło naszą wersję!- powiedział z lekkim niedosytem co do turnieju Vincent.
-Ee.. Więc w takim razie zapraszamy Mimi i Eiron, które, mamy nadzieję zastąpią wam dobrze zapowiadającą się wcześniej walkę.
Na środku Sali z dala widoczne były rysy dwóch dziewcząt, gotowych na walkę miedzy sobą. Zmierzyły się ostrym wzrokiem. Jednaz nich , a dokładnie Eiron już trzymała swojego B-Damana w ręce. Mimi nieustannie grzebała w kieszeni swoich jeansów, co przykuwało uwagę większości zgromadzonych..
Dziewczyna ustawiły się już po przeciwnych końcach stołu, jednak Mimi nadal na wyjęła swojego B-Damana!
- No dalej, co jest- gadała do siebie pod nosem Mimi
Po wielu nieudanych próbach, udało się! Mimi z wielkim trudem wydostała swojego B-Damana, ale co to?
Wbrew temu co mówiła na początku, grała tylko kombinacją Łuków.
- Ona ma Słoneczną Falę, czystej krwi! Jest to jeden z niewielu egzemplarzy na świecie- miał rację, chwaląc się swoją wielką wiedzą kilkunastoletni chłopczyk.
-Co?- rzekła zdziwiona Eiron
-To!- rzuciła jej na to z politowaniem Mimi
Na widowni widać było oburzenie;
Co tej Mimi odbiło, by zmieniać B-Damana z dnia na dzień, nie trenując nim, pozatym.. Czy to jest dozwolone?
-Zmiana B-Damana jest dozwolona w turnieju, ale można tego dokonać tylko dwa razy!
-Nie, nie, nie ogłupiałam, przynajmniej jeszcze. Długo studiowałam na temat Słonecznej Fali, jak i jego posiadacza. Okazało się że duło już wiem, umiem odpowiednio wykorzystać tą moc. Myślę, że tak źle nie będzie.
-Dobrze, dobrze! Koniec, gramy już! Proszę o podłączenie DHB do waszych B-Damanów.
-Ee.. Czego? Spytała Mimi
-DHB..
-AAAaaa!! Moje DHB zostawiłam u Rekuty, przepraszam zaraz wracam.
Dziewczyna przeczłeptała cała halę. Z trudem ominęła goniących ją kibiców.
-Gdzie jest ten cholerny Rekuta?!- darła się na całą salę wściekła Mimi
-Akuku!- wskoczył zza rogu wołany przygłup
-Daj mi DHB, prędko!
-Ok, ok. Następnym razem z deka ciszej, bo umrę na zawał.
Mimi szybko trafiła na miejsce, weszła na środek Sali i ustawiła B-Damana na środku.
-B-Dafire- krzyknęły
Eiron zaczęła, oddała 3 iecelne strzały, dopiero czwarty poleciał w miarę prosto, lecz strzał był za słaby, by trfił w zapadkę przeciwnika.
Mimi spokojnie stała, nie robiła nic. Chyba potraktowała to jako zabawę, bo po jej minie było znać jak bardzo się jej to podoba.
Wytrzymała jeszcze kilkanaście miernych strzałów Eiron, po czym wystrzeliła kulę.
Jej kula mknęła z nieograniczoną prędkością! Rozkojarzona Eiron nie panowała nad B-Damanem, zapadka padła..
-Dzięki za pojedynek- powiedziała Mimi po czym wybiegła, a śladu po niej nie było.
......::::::::THE END::::::..........
BY Takeshi
Post został pochwalony 0 razy
|
|